Obserwatorzy

sobota, 25 stycznia 2014

W sopelkowie

Zimno,zimno i jeszcze raz zimno.
  Wszędzie panuje ogólne zlodowacenie,samochody nie chcą odpalać,ślizgawica okrutna no i wieje z każdej strony.Jakoś w tym roku straszny ze mnie zmarzlak.Wychodzę z ciepłego  domciu jak muszę,a w piecu to palę tyle ile się da.Jak tak dalej pójdzie to nie długo po nagromadzonym opale śladu nie zostanie..Na dworzu smutno bo śniegu maluczko .W okół tylko lód i ślizgawki.
Stawek zamarznięty na amen.Można jeździć na łyżwach.Śniegu za to maluczko,a jeszcze nie dawno było tak.
Zapowiadają opady śniegu więc może znowu będzie biało.





























Ja jednak już zaczęłam już powolutku snuć plany na wiosnę.Ogródek pozostanie jak jest może ciut powiększę część warzywną,ale mam zamiar zakupić kilka gąsek i kurki.Tak sobie myślę,że trochę ożywiły by to moje podwóreczko.Względem tych planów są jak to się mówi małe za i przeciw.Miejsce jest .Stary budynek,który kiedyś służył jako pomieszczenie dla świń stoi pusty.Byłby z tego kurnik jak ta lala.Zagoniła bym synusia ,nawiasem mówiąc stolarza to i ładne grzędy i gniazdka by kurkom porobił.Miejsca za stodołą jest tyle,że całe stado gęsi by się wypasło ,a ja tam co rusz z kosiarą muszę latać.Fakt zawsze to jakieś dodatkowe zajęcie,ale i satysfakcja.
Jak to zwykle bywa moja Połówka potrafi zawsze moje wielkie plany ugasić swoimi złotymi myślami typu
"Nie miała baba kłopotu kupiła se prosie"
Fakt jajka mam od znajomej i to nie drogo i zawsze świeżutkie.Gęsi nie wiem jak gdzie indziej,ale u nas kobitki sprzedawały po 120 zł. za sztukę już oskubane.Fakt zabijania sobie nie wyobrażam,ale pasze to by mi mężuś owsianą zrobił za grosze i zielone praktycznie jest za darmochę.Tak,że mam do maja czas na zastanowienie,ale korci mnie strasznie.No i najważniejsze ogrodzenie ......
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i ciepełka życzę kto zmarznięty i śniegu kto ma go za mało.

piątek, 17 stycznia 2014

Biblioteka

Zimno i mokro jest okrutnie.Przybieliło mi troszeczkę,ale zaraz spadł deszcz i z bieli pozostało tylko wspomnienie.Przymarza to wszystko i ogólnie jest do bani.Coś jednak zaczęło się dziać.Burmistrz szerząc kulturę w mojej okolicy  w końcu otworzył bibliotekę.Gdzieś tam coś likwidowali więc małym nakładem pieniężnym zwieźli cały księgozbiór do nas.Zakupiono też trochę nowości i z wielką pompą Burmistrz otworzył ów przybytek szerzący kulturę.Gdyby nie sąsiadka,która miała z tego wielki ubaw to nawet bym nic na ten temat nie wiedziała.Podążyłam więc szybciutko zobaczyć cóż znajdę na półeczkach naszej gminnej biblioteczki.Panie przywitały mnie bardzo mile ,ale na pytanie co mogły by mi polecić to nie miały nic do powiedzenia bo one raczej nie lubią czytać.,a są tu tylko na stażu.WOW!!!!!To ci dopiero bibliotekarki mamy w tych czasach,a książki jak to książki pięknie poukładane według wielkości hihi.
Ale sobie cosik znalazłam i to całkiem nie złą.Wciągnęła mnie i o ile dobrze zauważyłam są tam jeszcze dwie części i dobrze ,że tych samych wymiarów będę wiedziała gdzie szukać.No i zakładeczkę dostałam fajniutką ,kukurydzianą .

Zostałam też zaproszona na wieczór poezji....myślę sobie co mi tam.Wszak nigdzie nie bywam pójdę posłucham.Zaczęło się pięknym wierszem Szymborskiej"Nic dwa razy",a później.....twórczość wiejska czyli..kto z kim,kto za ile,...Ale się nadowiadywałam cudów,placek był super.Na takim wieczorku poetyckim nigdy nie byłam przednia impreza.


poniedziałek, 13 stycznia 2014

Ze wsi do miasta

  Wybrałam się niestety na coroczne badania.Jak mam odwiedzać lekarzy to zaraz bardziej chora jestem.Na samym początku już dostałam popalić ,gdy poszłam po skierowanie na badanie krwi,które było mi potrzebne u następnego lekarza.Szanowny Pan doktor przyjrzał mi się i stwierdził,że wyglądam zdrowo i nie widzi potrzeby dawać mi takowego skierowania.No to ja mu na to,że ja muszę mieć te badania,a on na to ,że on tu jest lekarzem i wie lepiej czy muszę czy nie.Dwa lata temu miałam robione i było ok więc do tej pory ma nadzieję,że nic się nie zmieniło,a jak mnie coś niepokoi to mogę zrobić odpłatnie.Czy ja muszę do przychodni przyjść na czworaka,żeby łaskawie dostać to pieprzone skierowanie?
Oczywiście cóż robić zapisałam się na badanie już wkurzona.Oczywiście wyniki były nie takie jak powinny,ale już nie miałam ochoty odwiedzać naszego miejscowego mistrza lekarskiego.
Teraz kierunek specjaliści tylko pytanie kiedy się dostanę...podobno jak się przyjedzie osobiście to szybciutko.
Młodzi wraz ze swoimi dziewczynami ostatnio biegają po wyprzedażach.Co rusz trafiają jakąś super okazje chociaż ja w tym nic nie widzę.Gdy dowiedzieli ,że w końcu ruszam się do miasta stwierdzili,że też powinnam skorzystać z okazji i poszaleć .Kupić sobie coś fajnego,zobaczyć jak fajnie jest złapać okazje na wyprzedaży.
Wczoraj rano wyruszyłam.Najpierw klinika i specjaliści .Myślę sobie szybko pójdzie.Po wejściu już doznałam szoku gdy zobaczyłam kolejkę...za komuny chyba były mniejsze gdy rzucili mięcho do rzeźnika.
Jednak jakoś dotrwałam jeszcze byłam w jako takim nastroju.
Zarejestrowałam się.....
Pierwszy lekarz listopad
Drugi lekarz jak dobrze pójdzie luty przyszłego roku.

I cóż  jak to się mówi co nas nie zabije to nas wzmocni.
Małżonek stwierdził,że teraz muszę się odstresować i może dobrze mi zrobi polatanie sobie po tych wyprzedażach.Samo znalezienie miejsca na parkingu graniczyło z cudem,ale po krążeniu w kółko któryś raz z kolei udało się.A w markecie jak to w markecie tłumy ludzi ,szał normalnie,ciuchy latają w powietrzu.Tu promocja tam 70% obniżki tam 50%,a ceny i tak jak z kosmosu .Ja ostatnio lepszy sweterek w lumpeksie sobie kupiłam za 5 zł. niż ten,który tam był za 80zł i to po przecenie.W końcu stwierdziłam JA CHCĘ DO DOMU!!!!!!
Nie dla mnie już miasto i ten hałas i ogłupianie ludzi w marketach.Przyjechałam upiekłam sobie chlebek  orkiszowy z ziarenkami do tego smalec z cebulką zrobiłam.Może i nie powinnam ,ale wrąbałam gorącą ,chrupiącą kromkę i dopiero wtedy się odstresowałam.

środa, 8 stycznia 2014

Nowy rok

Witam w Nowym Roku.
  Oczywiście jak zawsze wszyscy są już daleko w przodzie ,a ja na samym koniuszku dreptam.
Jakoś ostatnio ciężko zasiąść mi przed komputerem.Wolę pójść na spacer niż klikać w klawiaturę.Pod koniec roku postanowiłam sobie,że po świętach konkretnie wezmę sie za blogowanie,ale tak to u mnie jest z postanowieniami,że są bardzo krótko trwałe,więc raczej zostanie tak jak jest i jak najdzie mnie wena lub będzie o czym pisać to zawsze coś wyklikam.
Święta minęły całkiem nieźle.Wszyscy poobjadali się,pogoda była odpowiednia na spacery,gości było w sam raz.
Mam tylko nadzieję,że robótkowo nabiorę trochę rozpędu bo materiały leżą co rusz wszystko rozkładam ,dopasowuję i po jakimś czasie chowam bo pomysłów na zrobienie byle jakiego pudełka brak.
Może wszystko przez pogodę bo dziwna jakaś w tym roku.W ogrodzie wszystko głupieje.Pąki na krzewach wyglądają jak by to był marzec,przebiśniegi już mi wyszły i dzisiaj na trzykrotce zauważyłam pąki kwiatowe.Fotkę muszę jutro strzelić bo dzisiaj już szaro było.Mam tylko nadzieję,że nie przyjdą do nas takie mrozy jak do Ameryki bo to wszak dopiero początek zimy.
Na koniec chciałam jeszcze bardzo podziękować za karteczki świąteczne  i pokazać już po czasie moją choinę,którą w tym roku zdobiły cudne bombki od  Janeczki.Zresztą na pewno wszystkie je znacie.
Uroku dodawały jej też malutkie szydełkowe dzwoneczki od Asi