Obserwatorzy

poniedziałek, 27 października 2014

Przy herbatce

W końcu mam trochę czasu no i chęci na pisanie.W filiżance parzy się jabłkowo cynamonowa herbata,a ja mogę wyskrobać co nie co.Na dworzu zimnisko okrutne chociaż muszę przyznać,że dzionek był ładny,ale noce jednak już na minusie.Ogród już ogołocony całkowicie bo liście opadły z wszystkiego więc smutaśno.Gęsi spacerują sobie między tymi golasami i pewnie marzną im stopy.No i właśnie z nimi mam problem bo przyszedł czas na ich zabijanie no i nie mogę się za to zabrać.Fakt,że Najlepszy mnie wyręczy,a ja będę skubała,ale jednak jakoś trudno.Kurkom natomiast zimno jak na razie nie przeszkadza.Prześcigają się w noszeniu jajek.Jak na razie ich dzienny rekord to 18 szt.,a kurek jest 21.Tak mniej więcej zawsze jest między 11-15 jaj.Kurki jakoś nie polubiły zrobionego przez nas miejsca do znoszenia jaj.Obserwując ich zwyczaje stwierdziłam,że lubią znosić jajka na ziemi .Wygrzebałam w szopce stare wiklinowe koszyki do kwiatów i okazało się ,że trafiłam w dziesiątkę.


Jajek mamy sporo nawet udało mi się troszkę sprzedać.Tak więc mam małe źródło dochodu.Za jajkowe zakupiłam zaraz sobie papiery do decu i co nieco innych pierdułek.Wszak dwie wymianki mikołajkowe przede mną.Zaczyna się powolutku robótkowe świąteczne szaleństwo,a to lubię najbardziej.
Jak na razie zrobiłam jeszcze kilka zakładek.Zdjęcia są nie wyraźnie bo są już zapakowane w celofan.

Z tych kwiatowych nie jestem zadowolona.Miały wyjść całkiem inaczej,ale najważniejsze,że nowej właścicielce się podobają.
W ogrodzie tylko ognik wygląda ładnie
No i oczywiście piesiol jak zwykle przy robieniu zdjęć  musi mieć strzeloną fotkę.Pozdrawiam wszystkich i do następnego....

wtorek, 14 października 2014

Bajgle

Miało być całkiem o czym innym,ale zafascynował mnie przepis na bajgle.Podobno takie pyszne i puszyste,a mnie jak na coś najdzie to muszę zrobić to zaraz.Strasznie byłam ciekawa co mi z tego wszystkiego wyjdzie.Wertowałam najpierw najróżniejsze przepisy w internecie i w końcu wybrałam taki na który miałam wszystkie składniki pod ręką.Nic to ,że przydało by się zgubić parę kilo jak człowieka najdzie to się robi kulkę w kulce dziurkę ,ciut pokręci i mamy pięknego bajgla.Mam nadzieję,że tak mniej więcej powinno się odmieniać .Moje wszak idealne nie wyszły bo paluchy chyba do tego nie stworzone,ale wszak smak najważniejszy.Po ukulaniu i wyrośnięciu poszły do gara z wodą i miodem.
Po ugotowaniu i odsączeniu mała dekoracja i do piekarnika.
A na koniec  cieplusi do rączki i tylko miodzik do tego ,kawusia i wcinać.
Pojedliśmy sobie i muszę stwierdzić,że najlepsze są na ciepło.

A tak z innej beczki to niestety muszę likwidować moje koguty bo za bardzo męczą mi kurki,a do tego strasznie zaczynają się bić.Zostawię z dwa,a reszta pójdzie na rosół.W związku z tym chciałam Wam pokazać jak różni się kurczak hodowany na zbożu i warzywkach,trawce od takiego ze sklepu.Sam kolor mówi za siebie,a smak rosoły jest wyborny.
Fakt robota przy tym nieprzyjemna,ale w końcu ktoś i tak to zrobić musi.
Pozdrawiam serdecznie i życzę przyjemnie spędzonych dni.

czwartek, 9 października 2014

Biorę pędzle do ręki

Wieczory robią się coraz dłuższe więc i czasu coraz więcej.Pomimo zmian,które zaszły w moim życiu w tym roku przyszedł czas na odkurzenie moich robótkowych dupereształków .
Gdy zakładałam bloga miał on być typowo robótkowy,a tu pojawiły się kury i inne sierściuchowate stwory.Bardzo ożywiły moje podwórko.Teraz codziennie mogę zbierać świeżutkie jajka od zielononóżek i rano słuchać piania kogutów.W ogrodzie dosadziłam kilka krzewów,a kilka wrąbały mi gęsi tak,że stan  jednak wychodzi na plus.Psy ostatnio znowu złapały mi koguta,który chciał zażyć wolności i wyfrunął z ogrodzenia.Niestety zanim się zorientowałam została po nim tylko zielona noga.Dwa tygodnie temu byłam też na festynie na zakończenie lata.Było całkiem ciekawie.Ogólnie jeżeli chodzi o roślinki to były tanie natomiast jedzonko....to dopiero miało ceny.Wszystko ekologiczne i regionalne.Kilogram okrasy z gęsi kosztował 100 zł..Bochenek chleba na zakwasie 20zł.Tak,że kupiłam sobie 10dag okrasy z gęsi na posmakę.co by wiedzieć jak swoja doprawić i pojadłam zupki dyniowej.Naoglądałam się różnościowych cudeniek,kupiłam 4 krzaczorki i wróciłam do domu. Lato jednak odeszło  co już dobrze widać.
Kolory sumaka w tym roku są bajeczne.
Wasyl na porannym spacerku
Celinka też nam urosła i broi ile wlezie.Łapki ma jednak sztywne,ale z chodzeniem radzi sobie całkiem nieźle.
A ja w końcu chwyciłam za pędzle i zrobiłam kilka serduszek,a to wszystko dzięki koleżance,która je u mnie zamówiła.Teraz mam nadzieję już poleci z górki.Zapisałam się na wymiankę mikołajkową u Edyty więc tylko szukać pomysłów i czasu na tworzenie.



Mam nadzieję,że nie wyszłam z wprawy.Pozdrawiam serdecznie ciepełka i słonka wszystkim życząc na następne dni.