Witam serdecznie.
U mnie zima na całego i oczywiście jak zawsze wszystkich zaskoczyła.Rano było szaro i buro,a wieczorem szaleństwo.Zasypani byliśmy po przysłowiowe pachy i ani nie było mowy żeby ruszyć się z domu.Następnego dnia przejechał pług,ale za godzinkę samochody znowu się zakopywały w śniegu.Wiatr zwiewał z pól wszystko na drogę.Pomimo wszystko jednak Mikołaj do mnie dojechał wszak namęczył się drepcząc w zaspach ,ale dotarł.
Oczywiście jak dorwałam się do paczuchy to rozerwałam na strzępki.
I moim oczom ukazały się
HO HO HO !!!!
Co w języku Mikołajowym znaczy cuda cudeńka.Oczywiście słodkości zostały porwane przez krążące wokół mnie głodomory ,którym to Mikołaj raczej rózgę powinien przynieść bo ja to raczej z natury bardzo grzeczna jestem zresztą widać to po prezentach...
A więc teraz sesja zdjęciowa zdolności
Pani Mikołajowej
Tak wyglądała cała paczusia
Cudny przepiśnik .Aż mi żal go używać .Chyba będzie czekał długo na swoje przeznaczenie.
Kubeczek z super ocieplaczem,herbatka pomarańczowa i konfitura jeżynowa w sam raz na zimowe wieczory.
Fajniusi koszyczek,całkiem jak czapusia,a w nim suszone grzybki.
I na konie cudo serwetki.
Na sam koniec jeszcze pokarzę Wam prezent,który dostałam już jakiś czas temu,ale ,że jest na czasie to pokazuję teraz bardzo pasuje do reszty paczusi bo wiadomo od tej samej osóbki.
Z okazji Mikołajek brałam udział w wymiance U
Edyty Paczusie trzeba było odpakować dopiero w Mikołaki więc ciekawość mnie paliła bo dostałam ją już kilka dni wcześniej ,ale przetrzymałam.
A w paczusi była pysznościowa czekolada oczywiście pochłonięta przez moich ciągle spragnionych słodyczy męszczyzn i serwetka do decu.
Czekoladka opakowana była w śliczne skrapkowe opakowanie.
No to już dosyć na dzisiaj.Za oknem zimy coraz mniej,deszczyk pada i robi się plucha.
Pozdrówka dla wszystkich i do następnego napisania.