Wieczory robią się coraz dłuższe więc i czasu coraz więcej.Pomimo zmian,które zaszły w moim życiu w tym roku przyszedł czas na odkurzenie moich robótkowych dupereształków .
Gdy zakładałam bloga miał on być typowo robótkowy,a tu pojawiły się kury i inne sierściuchowate stwory.Bardzo ożywiły moje podwórko.Teraz codziennie mogę zbierać świeżutkie jajka od zielononóżek i rano słuchać piania kogutów.W ogrodzie dosadziłam kilka krzewów,a kilka wrąbały mi gęsi tak,że stan jednak wychodzi na plus.Psy ostatnio znowu złapały mi koguta,który chciał zażyć wolności i wyfrunął z ogrodzenia.Niestety zanim się zorientowałam została po nim tylko zielona noga.Dwa tygodnie temu byłam też na festynie na zakończenie lata.Było całkiem ciekawie.Ogólnie jeżeli chodzi o roślinki to były tanie natomiast jedzonko....to dopiero miało ceny.Wszystko ekologiczne i regionalne.Kilogram okrasy z gęsi kosztował 100 zł..Bochenek chleba na zakwasie 20zł.Tak,że kupiłam sobie 10dag okrasy z gęsi na posmakę.co by wiedzieć jak swoja doprawić i pojadłam zupki dyniowej.Naoglądałam się różnościowych cudeniek,kupiłam 4 krzaczorki i wróciłam do domu. Lato jednak odeszło co już dobrze widać.
Kolory sumaka w tym roku są bajeczne.
Wasyl na porannym spacerku
Celinka też nam urosła i broi ile wlezie.Łapki ma jednak sztywne,ale z chodzeniem radzi sobie całkiem nieźle.
A ja w końcu chwyciłam za pędzle i zrobiłam kilka serduszek,a to wszystko dzięki koleżance,która je u mnie zamówiła.Teraz mam nadzieję już poleci z górki.Zapisałam się na wymiankę mikołajkową u Edyty więc tylko szukać pomysłów i czasu na tworzenie.
Mam nadzieję,że nie wyszłam z wprawy.Pozdrawiam serdecznie ciepełka i słonka wszystkim życząc na następne dni.