- 1 kg mąki pszennej
- 8 żółtek
- 3 białka
- 1,5 szklanki cukru (dałam mniej)
- 3 łyżki kakao
- 200 ml gęstej, kwaśnej śmietany
- 3 łyżeczki sody
- 4 łyżeczki przypraw (2 cynamonu, 1 goździków, 1/2 kawy rozpuszczalnej, 1/2 pieprzu), można dodać przyprawę do pierników
- 1 kostka masła/margaryny (250 g)
- 1 słoik miodu (400 g)
Dzień przed pieczeniem:
Kakao wymieszać z mąką w dużej misce, odstawić. Miód zagotować z przyprawami, odstawić, włożyć masło, poczekać aż się rozpuści, a potem wystygnie. W śmietanie rozpuścić sodę, odstawić - śmietana zwiększy swą objętość (powinna mieć temperaturę pokojową). Białka ubić na pianę, dodać cukier, ubijając, dodawać żółtka. Ubite jaja wlewać do mąki i delikatnie wymieszać, wlać miód i dalej mieszać. Na koniec dodać śmietanę z sodą. Ciasto będzie dość rzadkie. Odstawić je przykryte w chłodne miejsce, w ciągu 24 godzin zgęstnieje.
W dniu pieczenia:
Ciasto podsypać mąką, rozwałkować na gubość 3 mm (nie cienko, najsmaczniejsze są te grubsze pierniczki) i wykrawać pierniczki. Mocno podsypywać maką.
Blachę wyłożyć papierem lub folią aluminiową, pierniczki ułożyć w pewnej odległości od siebie.
Piec w temperaturze 180ºC przez 7-12 minut (w zależnosci od grubości i wielkości, ja piekłam 10 minut). Studzić na kratce.
Skończyłam też następne pudełeczka.Jeszcze kilka czeka w kolejce.Jedyna wada to to,że są ze sklejki.Strasznie trzeba się namęczyć żeby wszystko pasowało,a niektóre to naprawdę są zrobione fatalnie.
Tak sobie myślę,że chyba miło jest dostać do prezentu słodycze,albo ciastka w takim pudełku,albo po prostu jakieś drobiazgi
Pierwszy mój napis zrobiony konturówką i raczej niezbyt mi wyszedł,ale cóż kiedyś trzeba zacząć.
I na tym koniec wytworków na dzisiaj.W domu spokój i cisza młodzi w pracy,nieletni w szkole,a najlepszy wyjechał do mechanika bo coś ostatnio autko nam odmawia posłuszeństwa.Nerwowe chyba się zrobiło od czasu ,gdy synuś zaczął je pożyczać i stwierdził,że przy 130 trzęsie kierownicą.Najlepszy wnet zawału dostał.On,który góra 100 na godzinę jedzie,a synuś wnet prędkość światła przekroczył??!!!!Więc niestety samochodu więcej pożyczonego mieć nie będzie i swoją drezynką jak swój samochodzik nazywa będzie musiał się kulać.Miejmy nadzieję,że nasze autko z depresji wyjdzie i spokojnie będziemy dalej mogli jeździć.Pozdrawiam serdecznie wszystkich odwiedzających moje skromne progi i
...... do następnego napisnia
hej Brydziu... fajnie się czyta Twój blog popijając gorącą czekoladę !
OdpowiedzUsuńładniste wyszły Ci pudełeczka ! o tak na pierniczki w sam raz ...
I kto ma tak dobrze.Ja już nie pamiętam kiedy piłam gorącą czekoladę,a jeszcze jak bym mogła w Twoim towarzystwie to dopiero była by radocha.
Usuńhihi... mówisz i masz !
UsuńHej Brydziu! Śliczne pudełeczka, a w dodatku z taką zawartością to po prostu cud miód o orzeszek, a właściwie pierniczek hihi. Z prezentami się nie stresuj, bo ja nawet nie zaczęłam... ba - nawet nie pomyślałam co będę robiła!
OdpowiedzUsuńZ samochodem to doskonale Was rozumiem - ja swoim jeździłam bez problemów, póki mój syn go nie zajeździł!!!
Cześć Brydziu!Przepis wykorzystam i w sobotę zrobię próbę.Pudełeczka cudne na pierniczki.Muszę jeszcze poszukać Twojego pierwszego przepisu na pierniczki bo słyszłam ,że też jest super!POzdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńCudowności i pyszności:)
OdpowiedzUsuńCześć Brydziu ! Ale cudne te Twoje pudełeczka a zawartość cud miód i orzeszki jak powiedziała Ania he he ...
OdpowiedzUsuń