Powietrze gorące i ciężkie ,że chyba siekierę by powiesił,a ja w szczerym polu.Tylko ja,motyka i burak cukrowy.Młodzież w ilości sztuk dwie zaoferowała się zrobić to za mnie.Mając przed sobą wizje zarobienia przy okazji jakiegoś grosza.Oczywiście ustaliliśmy godziwe wynagrodzenie.W połowie drugiego dnia młodzi wyglądali można by rzec jak po przebyciu jakiejś nieznanej i niezwykle ciężkiej choroby i nadawali sie jedynie na intensywną terapię.Czyli łóżko,lody,zimne napoje i okłady na bolące mięśnie.Nawet nie chcieli zapłaty byle już na pole nie wracać.Teraz problem bo plany sie pokomplikowały bo młodzi czyli młody i jego dziewczyna chcieli jechać nad morze,a tu grosza brak.
Podobno mam im wymyślić inne zajęcie....
Na warzywniku powolutku wszystko wschodzi.Wczoraj przeszła burza i solidnie popadało więc chyba teraz wszystko ruszy z kopyta.Posiałam w tym roku wszystkiego więcej ze względu na pierzaste.Nasiałam dyni czego nigdy nie robiłam,cukinie,marchew, różnistą sałatę,pomidory,ogórasy,fasolkę,por,seler,groszek,zioła,buraczki..Teraz tylko przy tym chodzić.A kurki podniebienia maja wybredne.Kupiłam im worek granulowanej paszy ekologicznej z ziołami od producenta z pobliskiej wsi.Ale one gdzie tam...czasem z nudów coś tam sobie dziubną i tylko patrzą kiedy przyjdę z jakimś smakołykiem. Wtedy huzia na Józia czyli na mnie i robi się takie larum ,że człowiek własnych myśli nie słyszy.Bo po co pasze jeść jak można ziemniaczki z zieleninką i mieloną pszeniczką,kukurydzą,albo makaronik z dodatkami.Młodzi się śmieją,że nie długo będę musiała zacząć im robaki kopać.Teraz jak idę z jedzeniem to ze mną chodzą piesie.Za nic nie odpuszczą,ale muszą zostać przed siatką.Kiedyś jedna kurka przeszła przez większe oczko siatki to zaraz została złapana za kuper.Teraz do siatki żadna nie podejdzie gdy piesie siedzą i obserwują.Tak,że jest zamęt kurki się drą ,piesie piszczą i szczekają i ja w tym wszystkim latam jak nakręcona bo każdy domaga się jedzenia i to jak najszybciej .
W ogrodzie w końcu zaczęły kwitnąć irysy,ale przez upały bardzo szybko przekwitają i nie wszystkie będą kwitły w tym roku.
Pozdrawiam wszystkich i życzę miłej niedzieli.
No to masz kobieto sporo lataniny przy swoim zwierzyńcu i roślinach. A w taki upał to nic się nie chce, najlepiej by było sobie poleżeć... Bardzo lubię irysy, ale fakt, od nadmiaru słońca szybko marnieją. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńKiedyś mieszkałam na wsi i pracowałam w polu, pomagając rodzicom. A że miałam delikatne rączki, pracowałam w takich rękawiczkach z apteki, z których później dosłownie wylewałam pot :-)
OdpowiedzUsuńNiestety zwierzęta to codzienny obowiązek . Przy warzywniku dużo pracy ale potem efekty cieszą. Irysy piękne , zwłaszcza to pierwsze zdjęcie. Pozdrawiam cieplutko i miłego tygodnia.
OdpowiedzUsuńPiękne kwiaty są zwierzęta trzeba dbać i pilnować wiem po swoim Yorku.Buziaki.
OdpowiedzUsuńPiękna kolekcja irysów:)
OdpowiedzUsuńO matko kochana! Z tym lataniem, karmieniem i dogadzaniem wszystkim głodomorom, to jakbym siebie widziała! Też kupnej paszy moje kurki nie chcą jeść. Nie ma zlitowania! Trzeba wciaz te ziemniaki ubijać z jajcami, makaronem, bułką tartą, tudzież innymi dodatkami. A pole też woła cały czas. Wieczorem to ledwo na oczy juz widze a nogami powłóczę i czasem nie mam siły nawet pod prysznic wejsc i jako brudas wale sie do łózia, by westchąc nareszcie z ulgą i mieć odrobinę wytchnienia i spokoju. A rano od nowa kołomyja!
OdpowiedzUsuńIrysy zakwitły Ci przepieknie! Tak fajnie popatrzeć na takie cuda! To cieszy oczy i duszę!
Pozdrawiam Cię serdecznie Brydziu zapracowana i łączę sie z Tobą w bólu!:-))***
hm... Brydzia... jak już teraz ' latasz ' to co będzie za miesiąc jak... gęgaki lub kaczuchy dojdą ? hihi
OdpowiedzUsuńbuziaczki